piątek, 19 czerwca 2015

17~Jest z nim bardzo źle.

Od razu z góry chce Was przeprosić za ponad miesięczną nieobecność, postaram się wszystko nadrobić, jednak spowodowana ona była tym, że pisałam ten rozdział, już miałam napisany cały, jednak za każdym razem aplikacja blogger była zatrzymywana, przez mój zacny telefon. Musiałam wiec pisać wszystko od nowa, jednak było tak samo. Wpadłam wiec na pomysł, by pisać na laptopie. I rozdział jakimś cudem jest :(
-Hood, wstawaj! Zobaczysz wszystko powiem Bru jak nie wstaniesz! Calum no proszę cię o coś, słyszysz?!-darłam się na pekińczyka, i klepałam go dłońmi po twarzy.-Do jasnej cholery! Calum!
-Czego?!-warknął przez sen.
-Złaź ze mnie grubasie, bo połamiesz mi kręgosłup!
-Przeproś.
-Nie.-zachichotałam w odpowiedzi.
-To nie zejdę, nawet nie wiesz jak wygodnie mi się na tobie leży.
-No Calum, ale jesteś... W ogóle to oczekuje od ciebie wyjaśnień, jakim cudem znaleźliśmy się w takiej pozycji w jednym łóżku, hmm?
-Ja nie wiem, ale nie narzekam.-zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Ja położyłam ręce na jego klatce piersiowej  zaczęłam lekko stukać paznokciami o jego mięśnie.
-Nawet Ney takich nie ma...
-Wiem, poprostu jestem idealny.
-Ale co?
-Co co?
-No... O co ci chodzi?
-Powiedziałaś, że nawet Neymar nie ma takich mięśni jak ja.
-Powiedziałam to na głos, naprawdę?-westchnęłam upokorzona.
-Owszem. Widzę, że doświadczona co do niego jesteś.-zaśmiał się.
-Zamknij się i zejdź ze mnie pekińczyku!-krzyknęłam.
-Oj, grabisz sobie za tego pekińczyka i grubasa...-pogroził mi i wstał ze mnie, zciągając tym samym kawałek kołdry. Zamarłam, widząc to, że nie mam na sobie górnej części bielizny. Zakryłam się kołdrą po samą szyję i skrępowana nie wiedziałam co zrobić.
-Coś sie stało?-zapytam mulat.
-Hood ja...my...ja jestem bez...
Zmarszczył brwi nie wiedząc o co chodzi.
-Co?
-Stanika do cholery!-krzyknęłam mierząc go wzrokiem.
-A ja nie mam spo...Kurwa mać.-usiadł obok mnie i potargał sobie włosy?
-Co my wczoraj robiliśmy?-zapytałam dławiąc się powietrzem.
Ten oparł głowę na rękach i zamknął oczy.
-Nic nie pamiętasz?
-Zupełnie nic. Wszystko mi się urwało jak siedziałam na dole i gadałam z wami.
-No ja też nic nie pamiętam z wczoraj.
-Ale to jest niemożliwe! Nawet jeśli byłam tak bardzo najebana, to na pewno nie przespała bym się z byle kim!
-Dzięki Vanessa, miło.-uśmiechnął się.-A jeśli jednak to się stało, to chciałbym to pamiętać.-mówił obojętnie.
-Uh, odwróć się.-warknęłam.
On jedynie mocno wtulił się w poduszkę i objął ją rękami. Ja owinęłam się pościelą i podreptałam do łazienki. Ubrałam na siebie czystą bieliznę i bluzkę Luke'a, która nie wiadomo skąd się tam znalazła. Przeczesałam włosy i wyszłam z łazienki, uznając wcześniej, że nie mam po co się spieszyć z ubieraniem, ponieważ było po godzinie 12 i sobota.
-No Calum, ubieraj się i spadaj, to mój pokój!-Wlazłam na łóżko i zaczęłam go zrzucać na ziemię. Był za ciężki.
-Daj mi spokój, chce mi się spać.
-Calum!-zaczęłam bić go po udzie. Chłopak odwrócił się i położył na moich nogach.
-A co jeśli jednak?
-Nie i koniec.-Przeczesałam jego włosy. "Cholera, a co jeśli?"-Chociaż... Boli mnie brzuch.-odparłam niepewnie i cicho, jednak moje słowa przerywał cichy śmiech, a po chwili, coś w stylu "zamknij się!".
-Słyszałaś to?-Calum podniósł się ze mnie, a ja potwierdziłam kiwając głową. Wnet zza moich drzwi rozległo się ciche przekleństwo. Wstałam, Calum razem ze mną i podeszliśmy do drzwi i otworzyliśmy je.
-O siostra, skąd ty się tu wzięłaś?-Luke udawał zdziwionego, a Michael powstrzymywał się od śmiechu.
-Jestem w swoim pokoju, popaprańcu. A wy co się tak tu zaśmiewacie hmm? Może macie coś wspólnego z tym, że ja i Calum znaleźliśmy się w takiej sytuacji?
-Czy wy...Wy ze sobą spaliście?!-wrzasnął Lukas.
-Niee, my...no, nie, to znaczy...-Spojżałam nerwowo na Caluma. Nie wiedziałam co powiedzieć.
-Nie spaliśmy.-powiedział za mnie.
-A to co ma znaczyć?! Nudziło wam się i porostu porozrzucaliście ubrania po pokoju?!-Luke wszedł do środka i zaczął pokazywać nam leżące na podłodze rzeczy.-Vanessa, my chyba musimy poważnie porozmawiać.-odparł.
-Calum, błagam, przypomnij sobie coś i powiedz, że to nie pra...
-No bo widzisz...to...to chyba prawda.-westchnął i podrapał się dłonią po karku.
-Co? Czekaj, co, powtórz...
-No my chyba jednak ze sobą...no wiesz, uh...
-Nie, to jest niemożliwe, rozumiesz, na pewno, nawet pod wpływem alkoholu, nie przespała bym się z nikim, a już na pewno nie z tobą!
Oni jedynie spojrzeli po sobie, po czym całą trójka wybuchnęła głośnym smiechem. Nie mogłam załapać o co chodzi, dopóki Luke się nie odezwał.
-To było wyzwanie, siostra, spokojnie...-objął mnie ramieniem i pocałował w czoło.
-Czubku jeden, nawet nie wiesz jak się bałam! A wy!-Odwróciłam się do Caluma i Michaela, którzy odsunęli się ode mnie, jakby bali się, że dojdzie do rękoczynu.-Co macie mi do powiedzenia! Czemu mi to zrobiliście?! Jesteście nienormalni.-urwałam i spojżałam na brata.
-Szkoda, że nie widziałaś swojej miny, jak Hood powiedział ci, że spałaś z nim.-odparł.
-Jeszcze mi za to zapłacicie, przysięgam.-pogroziłam im i odeszłam. Udałam się do łazienki, by przebrać się w czyste ubrania.  Zajęło mi to około 40 minut, więc gdy tylko skończyłam się ogarniać, pognałam na dół w poszukiwaniu śniadania. W salonie siedział mój brat z Marciem, który ostatnio był dość częstym gościem u nas w domu, ze względu na to, że on i Hemmo zaprzyjaźnili się.
-O hej.-odparłam wchodząc do salonu i zwracając na siebie uwagę. Podeszłam do Bartry i usiadłam obok niego.-Ej, piłkarzu.
-Co młoda?
-Wiesz może co u Ney'a?-zapytałam nagle. "No kobieto, spokój, co ciebie interesuje kolega?" Nie widziałam go trzy tygodnie, fakt i mówiąc, że się nie stęskniłam, skłamała bym. Ostatnie nasze spotkanie było dwa dni po tym, jak zaprosił mnie do kina. Dwa dni po tym jak zaczęłam postrzegać go inaczej.
Tęskniłam za nim, za jego dotykiem.
Kurwa, tęskniłam!
-A co?
-No wiesz, uh... nie widziałam go trzy tygodnie, więc wypada zapytać.
-Wszystko u niego okej, no może... Hmm, jest ostatnio trochę przymulony, sam nie wiem dlaczego. Dobra, mam być szczery?
-Liczę na to.-uniosłam lekko kąciki swoich ust.
-Jest z nim bardzo źle.
-A przychodzi na treningi?
-Owszem, ale dość słabo kontaktuje, czasem jest rozkojarzony. Nikt nie wie co się z nim dzieje. W ogóle to, dość dawno cie u nas nie było, może wreszcie przyjdziesz dzisiaj na nasz trening?
-Uh, a o której jest?
-Za półtorej godziny. Możesz jechać ze mną. -dodał, a ja pokiwałam mu na znak, że mogę jechać. Wstałam i poszłam do kuchni, wcześniej jeszcze pytając brata o to, gdzie są chłopcy.
-Wyszli jakieś 10 minut temu. Wyjeżdżają do Australii, będą znowu za 3 tygodnie.
-Bo wiesz...uh...Justin przyjedzie.-powiedziałam cicho, na co ten gwałtownie odwrócił na mnie wzrok.
-Że co słucham?!
-Nie krzycz Luke, zapraszam go do siebie, nie do ciebie.-dodałam i nie czekając na jego zdanie, weszłam do kuchni by coś zjeść.
×
No więc hej.
U góry już przepraszałam, ale naprawdę, naprawdę przepraszam raz jeszcze :(.
Za tydzień mamy wakacje, wiec wszystko nadrobię :')
Rozdział jest krótki i całkowicie bez sensu, jednak chciałam sprawdzić, czy ktoś tu jeszcze jest :(

9 komentarzy:

  1. To ja w takim razie już czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Będę czekać na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejny cudowny rozdział :) czekam z niecierpliwością na kolejne

    OdpowiedzUsuń
  4. Przypuszczam że biedny się zakochał ;) =D zapraszam do siebie na nowy ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, czekam na następny rozdział ❤ znam ten ból, kiedy nie można dodać rozdziału i wgl ;/ http://karmazynowycukierek.blogspot.com zapraszam :}

    OdpowiedzUsuń
  7. next !!!!next !!!! next !!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Czekam na next !

    OdpowiedzUsuń