Skończyłam się szykować, a chwilę po 19 usłyszałam dzwonek. Zeszłam na dół i otworzyłam drzwi.
-Wyglądasz perfekcyjnie. Idziemy?
-Tak, tylko poczekaj jeszcze chwile, wezmę telefon i portfel i możemy iść.-przepuściłam go w drzwiach, a ten wszedł do domu.
-Nie musisz brać portfela, ja płacę.
-Neymar, zapłacę sama za siebie.-stawiałam na swoim.
-Nie, koniec rozmowy.-Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale ten wyciągnął palec wskazujący, na znak tego, bym nic nie mówiła. Zabrałam więc telefon, i klucze od domu, po czym wyszliśmy. Przed domem stał jego samochód. Otworzył mi drzwi i uśmiechnął się. "Jaki dżentelmen" pomyślałam, bo w tych czasach, nie każdy chłopak otwiera dziewczynie drzwi do samochodu.
Chłopak obszedł samochód i usiadł za kierownicę.
-Ale nie ustaliliśmy na co idziemy.-odparłam.
-Hmm, to zobaczymy na miejscu, co teraz grają.
-Dawno nie byłeś w kinie, co?
-Bardzo dawno. Vanessa...
-Hmm?
-Opowiedz mi coś o sobie. Ile masz lat?
-To czekaj, od początku. Jestem Vanessa Hemmings, urodziłam się w Sydney, mam 16 lat, kocham czytać książki, kiedyś też grałam na gitarze. Chyba tyle wystarczy.
-Ty masz 16 lat?
-No mam 16 lat, to dziwne?
-Nie, tylko...no...nie wiedziałem, że nie jesteś jeszcze pełnoletnia. Obstawiałem 18-19, ale nie 16. To ty jesteś jeszcze dzieciak.-roześmiał się.
-Ej! Wcale nie jestem dzieckiem, a to, że jesteś starszy o...
-6 lat.-dalej się śmiał.
-Co, jak to 6 lat?
-No tak to, ja mam 22 lata, ty masz 16, oblicz sobie. 6 lat.
-Hihi, ale z ciebie wapno, dziadku.-ja też się roześmiałam.
Samochód zatrzymał się na parkingu przy jednej z większych galerii. Wysiedliśmy z niego i udaliśmy w stronę wejścia.
-No ale wiesz...-kontynuował rozmowę.-Jesteś najcudowniejszym 16-letnim dzieckiem na świecie.
-Nie liż się tak da Silva.
-Ale ja mówię serio.-weszliśmy do galerii, a ten założył na głowę kaptur, a na oczy okulary.
-Sądzisz, że Cię nie rozpoznają? Błagam cię, grasz w najlepszym klubie na świecie, jesteś jednym z najlepszych piłkarzy...
-Najlepszym, przyznaj to.-wyszczerzył się.
-Zmieńmy temat Ney.-burknęłam.
-Nie denerwuj się królewno.-złapał mnie za rękę. Chciałam protestować, jednak doszłam do wniosku, że nie warto. Dotarliśmy do kina i sprawdziliśmy repertuar.
-Dawaj na 50 twarzy Greya!-krzyknął.
-Jak się nie zamkniesz, to ci wybije zęby, zobaczysz...-pogroziłam mu.-Ja chcę na Szybcy i wściekli 7.
-Naprawdę? To jest cholernie nudne. To ja już wolę na Avengers...
-O jejku niee... A Gwiazd Naszych Wina?
-Idziesz sama.-zaśmiał się.
-Pieprzyć to, idziemy na Fru! Ney, nie ma nic ciekawego...
-No widzę właśnie. No to może chociaż dasz się zaprosić na spacer i do Maka? "Romantyczne"
-No jasne. Ale pod jednym warunkiem.
-No mów.
-Zabierasz mnie na lody!
-No nie wiem, nie wiem, muszę pomyśleć...
-Oh, Ney!
-Powtórz to.-śmiał się.
-Ale zbok...-odpowiedziałam tym samym.
-Ale kochasz tego zboka, prawda?
Spojżałam na niego jedynie, nic nie mówiąc. Moje policzki były gorące, czułam to na całym ciele.
-Zarumieniłaś się, wiec nie przecz.
-Chodźmy już.-odruchowo złapałam go za rękę i ścisnęłam ją mocniej. Po chwili jednak uświadomiłam sobie co właśnie zrobiłam i chciałam go puścić, jednak ten nie pozwolił mi. Spuściłam wzrok i poczułam, że moje policzki stały się jeszcze gorętsze.
-Nie chce by to wyglądało, tak, jakbyśmy byli parą, Ney.
-Daj spokój, słońce. Daj mi się cieszyć chwilą.-uśmiechnął się i poprawił okulary na nosie, jednak ja puściłam jego rękę, na co posłał mi jedynie przykre spojrzenie. Cholera...
Nie zdawałam sobie z tego wcześniej sprawy, zawsze odrzucałam od siebie ten temat, nie chciałam nic roztrząsać. Traktowałam go jak kolegę, nie przyjaciela. Nie ufałam mu nawet w pięćdziesięciu procentach. To mój kolega, nie powinnam na niego patrzeć... w ten inny sposób. Jednak pomyślałam. "Ej, ogarnij się dziewczyno, co ty sobie myślisz". Zaraz jednak odpędziłam te myśli. Nie wiem, jak mogłam wcześniej nie zdawać sobie sprawy z tego, że chłopak jest tak cholernie przystojny. "Kurwa, Vanessa!". Policzyłam w myślach do dziesięciu, potem wdech, wydech...
-Siema.-usłyszałam głos jakiegoś gościa. Spojżałam na niego; wysoki, mówiąc, że nie był przystojny, skłamałabym. Stał razem z grupką kolegów, którzy patrzyli na mnie, bardzo dwuznacznie.
-Hej?-zmarszczyłam brwi.-My się, znamy?-zaśmiałam się nerwowo i zatrzymałam w miejscu.
-Nie, ale wiesz, zawsze możemy się poznać.-oparł jeden z kilku chłopaków.
Poczułam rękę Neymara na dolnej części pleców. Oddychał dość głośno o ciężko.
-W domu chyba czekają na Was książki, co?-odparł piłkarz i złapał mnie w talii przyciskając do siebie. "Debil, jest środek wakacji".
-No nie wydaje mi się.-chłopak dalej był pewny siebie.
-Oh, a przypadkiem mamie nie musicie pomóc?
-To twoja dziewczyna?-zbył go.
-Nawet jeśli? Masz do tego jakiś problem, to proszę, wytłumacz mi, ja mam czas.-uśmiechnął się, a ja objęłam go jedną ręką i przytuliłam się do jego torsu. Zapowiadało się ciekawie.
-Nie, no bo wiesz, jeśli nie, to się chętnie nią zajmę.-uśmiechnął się do mnie.
-A co jeśli tak?
Ten jedynie spojżał na niego z dezaprobatą i zwrócił do mnie.
-Jestem Jacob.-wyciągnął do mnie rękę.-Może umówisz się ze mną? Obiecuje, że nie pożałujesz.
-Jesteś bezczelny.-warknęłam.
-Oh, jedno spotkanie.-dodał.
-Słuchaj no chłopaczku.-Ney puścił mnie i podszedł do niego. Był od niego wyższy i lepiej zbudowany.-Ja ci chyba coś mówiłem.
-Jejku, to wydaje mi się, że nie dosłyszałem, przykro.-dodał z udawaną rozpaczą.-Co ty mi możesz zrobić? Nas jest sześciu, ty jesteś jeden.
-No ja nic, jeszcze by mnie trener z klubu wywalił, a tego nie chcę.-zaśmiał się.-Ale wiesz, swoich ochroniarzy mam.-zdjął swoje okulary i kawałkiem rękawa od bluzy przetarł ich szkiełka.
W jednym momencie parsknęłam głośnym śmiechem, na widok twarzy tego gościa, jak i jego kolegów.
-To co, dogadaliśmy się? Czy nie?-wyszczerzył się do nich.
-Yy, tak, tak, chodźcie chłopcy.-powiedział cicho i szybko odeszli.
-Szkoda mi takich ludzi.-dalej się śmiałam. Ten objął mnie ramieniem.-Cholera, Ney, prosiłam o coś...
-Następnym razem, jak natrafimy na takich idiotów, to cię nie bronię...-udawał obrażonego, przystanął w miejscu i odwrócił się do mnie tyłem.
-Oh, Ney!
Ten odwrócił się z uśmiechem.
-Znowu to powiedziałaś.
-To w takim razie ja też się obrażam...-Odwróciłam się, wiec staliśmy do siebie plecami.
-Chodź słoneczko, nie obrażaj się.-przytulił mnie od tyłu. Szlag by cię da Silva...
-Znów się zaczerwieniłaś, dzieciaku.
-Uhh...
Byliśmy pod McDonaldem.
-Co królewna sobie życzy?
-Hmm... Wystarczy zwykła woda.-zawsze brałam wodę.
-Co ty, nic nie zjesz?
-Nie, raczej podziękuję.-założyłam zagubiony kosmyk włosów za ucho.
Odeszłam trochę do tyłu by nie blokować kolejki. To było idealne miejsce, bym mogła podziwiać chłopaka, bez jego zauważenia. Nie chciałam patrzeć, z początku odwracałam wzrok.
-Vanessa, uspokój się, nie możesz...-szepnęłam sama do siebie.-To tylko kolega, piłkarzyk, którego nawet nie znasz.
Tylko kolega.
Spuściłam wzrok na swoje palce.
-Co jest?-usłyszałam jego głos po dłuższej chwili. W rękach miał tacę z jedzeniem i moją wodą.-Nad czym tak subtelnie myślisz?
-Nad niczym istotnym.
-Chodź.-wyminął mnie i poszedł przede mną. Pieprzona perf...stop! Pieprzona, nieosiągalna perfekcja...
-Vanessa, co się z tobą nagle dzieje?-przerwał mi chłopak, a ja podniosłam wzrok. Mogłam się założyć, że był przepełniony pustką.
-Wszystko jest w jak najlepszym porządku.-uśmiechnęłam się niemrawo i usiadłam na przeciwko niego.
-Okej. A teraz mów, co się dzieje.-podał mi wodę, a sam napił się swojej pepsi.
-Nic, naprawdę, poprostu za myślałam się głęboko. Wszystko jest okej.-rozluźniłam się.
-Przyjmijmy.-zabrał się za swoje frytki.-Że ci wierzę. Na pewno nie chcesz nic zjeść?
-Nie.-oparłam się łokciami o blat stolika.-Masz ładne oczy.
-Dziękuję.
-Za co?-ocknęłam się. "Oh, dziewczyno, przeginasz..."
-No...powiedziałaś, że mam ładne oczy, więc... dziękuję.
-Powiedziałam to na głos?
Ten westchnął jedynie przeciągle, wstał z miejsca i usiadł obok mnie. Odwrócił krzesło razem ze mną przodem do siebie, po czym wziął moje dłonie w swoje.
-Młoda, mów.
Pokręciłam przecząco głową. Co miałam mu powiedzieć? Że problem jest w tym, że jest przystojny? Że to przez niego stałam się taka rozkojarzona? Mowy nie ma.
-Podoba mi się taki jeden chłopak.-wypaliłam.-Jest przystojny, wysportowany, miły...
-To ja!-wybuchnął.
-Nie ty! "Istna debilka, gratuluję tak dobrego kłamstwa!". No i nie pozwoliłeś mi skończyć. On chyba nie odwzajemnia mojego uczucia...-Spojżałam na niego uważnie, i mimo iż miał okulary, widziałam jak przymknął oczy. Wziął głęboki oddech i odparł.
-I to cię tak dręczy?
-No, tak.
-Okazywałaś mu kiedykolwiek to, że w pewnym sensie, podoba ci się?-Pokiwałam twierdząco głową. "Nie kłam znowu, cholero jedna..."-To jeśli nie odwzajemnił twojego uczucia, to jest porostu głupi, niedowalony, lub poprostu nie ma gustu. Nie przejmuj się tak tym, znajdziesz innego, lepszego chłopaka i odpowiedniego dla ciebie. Tego sobie poprostu odpuść, młoda.
-Chyba go kocham...-nagle moje dłonie wydały się bardzo interesującym obiektem to oglądania.
-A sądzisz, że on ciebie także?-zaprzeczyłam.- Więc po jaką cholerę zawracasz sobie nim myśli?
-Zmieńmy temat.-chciałam usiąść przodem do stołu.
- Najpierw obiecaj.-zatrzymał mnie jednak.
-Obiecuję Ney, że postaram się zapomnieć.-odparłam na co ten uśmiechnął się i wstał.
Nie mogłam nad tym zapanować, musiałam to zrobić. Opamiętałam się, jednak było trochę za późno.
Podniosłam się z miejsca i objęłam chłopaka ramionami wokół szyi. Był zdezorientowany, jednak po chwili także objął mnie w pasie. Najbardziej jak umiałam wyciągałam się na palcach, by być choć ciut wyższa
-Dziękuję piłkarzyku.
-Nie ma za co, dzieciaku.
Chyba go kocham...
*
No siema elo mordeczki :D
Więc przybywam do Was z rozdziałem 16, mnie osobiście dość się podoba, chociaż, najlepszy na świecie nie jest. Tak na prawdę od tego rozdziału, zacznie rozgrywać się cała akcja opowiadania, ale ja nic nie mówię... :D
To liczę na jakieś komentarze, mam nadzieje, że będą szczere :)
Kolejny przewidywałam na sobotę, jednak całkiem wypadło mi z głowy to, że jadę do Warszawy na OVF. Postanowiłam więc przełożyć kolejny rozdział na niedzielę, ale po dość długiej chwili umysłu, uznałam, że nie będę w stanie, po tych emocjach, których doznam w sobotę (jadę spotkać męża ♡), wiec rozdział powinien być w poniedziałek :)
Mam nadzieję, że się spodoba ;)
No i co, no i sztos, tyle :) Do następnego kochani ♡
"-Mówisz że kochasz deszcz, a gdy zaczyna padać, rozkładasz parasolkę, że kochasz wiatr, jednak gdy zaczyna wiać, zamykasz okna, i mówisz że kochasz Słońce, ale gdy zaczyna świecić, chowasz się w cień. Właśnie dlatego tak bardzo boję się, gdy mówisz, że mnie kochasz...-odparła i popatrzyła jeszczcze chwilę na mnie, ty m swoim pustym wzrokiem, po czym wyszła z pokoju."
piątek, 15 maja 2015
16~Nie ma za co, dzieciaku.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Cudowny <3 *.* czekam na next! Masz talent ;*
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ;D Czekam na kolejny i zapraszam w wolnej chwili do mnie ;)
OdpowiedzUsuńNieziemski :) czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJest naprwdę super :) nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńNajlepszy na świecie :) czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńCudo :* pisz kolejnie następny
OdpowiedzUsuńSzybko next :)
OdpowiedzUsuńKiedy next ? :D
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny :* ?
OdpowiedzUsuńJuż jest :')
UsuńPrzepraszam ze tak długo nie było :(