-Mamy dla ciebie jeszcze jedna niespodziankę. -uśmiechnął się Luke, a mnie ktoś zakrył oczy. Dłonie były zadbane i miękkie.
-Zgaduj!
Odwróciłam się i wpadłam na moja przyjaciółkę. Zaczęłyśmy piszczeć i krzyczeć jak jakieś małe dzieci.
-Tak bardzo się za nami stęskniliście, że przylecieliśmy juz po kilku dniach?
-Tak.-powiedziała Bruna i podeszła do Caluma obejmując go w pasie.
-Czy wy... no ten, wiesz...-zapytałam patrząc na nich. Oni tylko uśmiechnęli się szeroko.-Naprawdę?!
-No na prawdę, na prawdę, nie mamy podstaw by cię okłamywać.-powiedziała dziewczyna.
*
Około południa wszyscy opuścili mój dom. Okazało się ze przylecieli na 4 dni i mieszkają niedaleko w hotelu. Umówiłam się dzisiaj o 17 z Ashtonem. Mieliśmy iść do Galerii (mimo iż ani ja, ani on nie wiedzieliśmy gdzie jest), bo Ash chciał kupić sobie jakieś dobre spodnie i kilka bluzek.
Podbiegłam na górę. Weszłam do łazienki i wskoczyłam pod prysznic. Umyłam ciało i włosy. Ubrałam czystą bieliznę i wyszłam z pokoju do garderoby po czyste ubrania. Wybrałam krótkie, jeansowe spodenki, biały crop top, włosy zaczesałam na bok. Chciałam zrobić z nich lekkie fale, ale po umyciu i wysuszeniu same się pofalowały. Przewiązałam je czarną bandanką. Zrobiłam sobie lekki makijaż i uznając, że wyglądam dobrze, wyszłam z pokoju.
-Wróciłem!-usłyszałam krzyk brata. Zbiegłam na dół i zobaczyłam go stojącego pod drzwiami.
-Czemu tak szybko?
-Też cie bardzo kocham.-warknął i poszedł do siebie.
Wzruszyłam jedynie ramionami i weszłam do kuchni, wcześniej jeszcze patrząc na zegarek. Była14:28.
Z koszyka na stole wzięłam kilka owoców. Umyłam je i pokroiłam w równą kostkę. Nagle zachciało mi się sałatki owocowej, dawno tego nie jadłam. Potem wymieszałam to wszystko i dodałam trochę jogurtu naturalnego. Zabrałam miskę z jedzeniem i udałam się do salonu. Włączyłam telewizor i przeleciałam po kanałach. Na jednym leciał film pt. "To". Nie lubiłam horrorów jako filmy, jednak książki Stephena Kinga pochłaniałam jak odkurzacz. Były to klasyki same w sobie, wciągały i trzymały w napięciu, aż do ostatniej chwili. Uznałam, że jak nie mam nic do roboty, to obejrzę ten film. Pamiętam ze juz kiedyś go oglądałam, ale chyba po 15 minutach usnęłam.
Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
-Hej Vanessa.-zobaczyłam Marca.-Jest Luke?
-Tak, u siebie w pokoju.-odparłam a on już chciał odejść jednak zatrzymałam go.-Marc poczekaj!-cofnął się.-Wiesz co z Neymarem?
-No właśnie nikt nie wie, dalej nie odbiera telefonów.
-Boje się ze coś mu się stało...Jeśli będziesz coś wiedział, to mi powiesz?
-No jasne.-uśmiechnął się i poszedł na górę. Ja powróciłam do oglądania filmu.
I tak spędziłam czas do godziny 16:40.Film się skończył, a ja poszłam na górę. Przebrałam spodnie, zabrałam telefon i portfel i poprawiłam fryzurę. Nie wiedziałam tylko czy włożyć czarne szpilki czy Vansy. Zabrałam obie pary butów i poszłam do pokoju mojego brata. Nie było go tam, ale drzwi od balkonu były otwarte. Zobaczyłam dwie, wysokie sylwetki.
-Ej, chłopcy potrzebuje waszej pomocy.-powiedziałam i weszłam na balkon.
-Co jest?-Luke odwrócił się, tak samo jak Marc.
-Do tego ubrania.-pokazałam ma siebie.-szpilki, czy Vansy?
-Szpilki!-powiedział Marc.
-Co ty pieprzysz, Vansy!-wtrącił Luke.
-O luju, to które?!
-Szpilki!
-Vansy!
-W szpilkach będzie ładniej!
-Nie bo w Vansach!
Chyba nawet nie zauważyli jak wyszłam z pokoju...
-Vanessa poczekaj no!
"A jednak..."
-Co?- Za mną stał Luke, a obok niego Marc.
-Gdzie ty się wybierasz, że tak się stroisz? -zapytał podejrzliwie Luke.
-Ja...Umówiłam się...-odparłam.
-Z kim? Kiedy? Gdzie? I po co?-wypytywał.
-Co to kurde przesłuchanie?
-Nie, Luke Hemmings, miło mi. To mów!
-Z Ashtonem. Idziemy do Galerii.-powiedziałam.
-Z Ashtonem? I ty chcesz iść w szpilkach?
-No i co z tego?
-To z tego, że znam Ashtona i nie zdziwiłbym się, gdybym znalazł was razem w jego łóżku...
Ja tylko zaśmiałam się i Zeszłam na dół po schodach zostawiając ich u góry. Uznałam, że włożę szpilki, a co! Wyglądałam dobrze, a nawet bardzo. Podobało mi się. Zadzwonił dzwonek. Poszłam otworzyć; przed drzwiami stał Ashton.
-Hej kochanie.-poszedł do mnie i mnie przytulił.-Idziemy?
-Idziemy.-powiedziałam.-Luke! Wychodzę!-krzyknęłam i wyszłam z domu.
-Ładnie wyglądasz.-Uśmiechnął się Ashton, a na jego policzkach znowu pokazały się szerokie kratery.
-Ty też.-odparłam. Był ubrany w czarną bluzę z szarymi rękawami i szarym kapturem, do tego czarne rurki i szare Converse. Jego blond loki opadały mu na czoło, przez co, co chwile je poprawiał.
Dotarliśmy do Galerii, co było cudem, bo pytaliśmy ludzi gdzie ona jest. Okazało się, że to wcale nie jest daleko.
-Dobrze, to gdzie chcesz iść najpierw?
Wyszło na to, że najpierw poszliśmy do Housa, gdzie Ash kupił sobie koszulkę z "Yesterday", a ja, mimo iż jie miałam w planach zakupów, kupiłam bluzę z "Shut up". Następnie poszliśmy do Zary, tam Ash chciał kupić spodnie.
*
-Nigdy więcej nie idę z tobą na zakupy!-mówiłam przez śmiech. On też się śmiał.
-No ale to nie moja wina, że tej pani widać było cały tyłek, mogła uważać co ubiera!-śmiał się jeszcze głośniej i bardziej.
No więc było to tak, że weszliśmy do sklepu, bodajże był to Sinsay, bo na wystawie spodobała mi się jedna bluzka, co wiązało się z tym ze chciałam ją kupić. Stojąc przy kasie, Ashton wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Zrozumiałam o co chodzi i też zaczęłam się śmiać.
Uznaliśmy, że można by coś zjeść, wiec poszliśmy do Subwaya. Z zakupionym jedzeniem usiedliśmy przy wolnym stoliku. Po chwili podeszła do nas grupka dziewczyn. No dobra, do Ashtona.
-Możemy zdjęcie i autograf?-zapytał go chórem.
-Jasne.-wstał i zaczął uśmiechać się do zdjęć i podpisywać na kartkach.
-To ty jesteś siostrą Hemmo?-usłyszałam obok siebie dziewczęcy głos.
-Tak, to ja.-uśmiechnęłam się.
-Więc co robisz z Ashtonem?-zapytała podejrzliwie.
-Jesteśmy przyjaciółmi.-powiedziałam krótko.
-Mogę z tobą zdjęcie?-zakończyła.
-Ze mną?
-Tak z tobą! Uważam ze jesteś prześliczna i bardzo miła.
Dalej zszokowana wstałam i zrobiłam sobie z nią zdjęcie.
-Dziękuję. Pozdrów Luka!-dodała i razem z koleżankami odeszły.
-Nie wiedziałam, że jesteście rozpoznawalni.-zwróciłam się do przyjaciela. Sięgnęłam po kubek z pepsi. Pusta.
-Zaraz wracam.-westchnęłam i poszłam po dolewke.
-Hej Vanessa.-usłyszałam za uchem cichy głos. Cholera zabije go... Odwróciłam się. Tak czy siak był wyższy...
-Neymar, do cholery jasnej.-powiedział cicho i gwałtownie opłatam ręce wokół jego szyi.- Nawet nie wiesz jak się martwiłam...Nie odbierałeś telefonów...
-Musiałem zmienić numer, bo jakiś fan do mnie zadzwonił.-powiedział i także mnie przytulił.
-A czemu cie nie było na treningu?-dopytywałam.
-Pojechałem od Ciebie do siebie... No i po drodze miałem mały wypadek...-powiedział a ja spojżałam na Ashtona. Prawdopodobnie po moim odejściu, podeszła do niego kolejna grupa dziewczyn.
-Nic ci się nie...
-Nie, spokojnie. Co tu robisz? Masz ochotę pochodzić po sklepach?-puścił mnie.
-Ja...Ja...-nie wiedziałam jak to sformułować.-Raczej nie... Bo widzisz, umówiłam się...
-Z kim?
-Z Ashtonem...Może kiedy indziej. Musze juz iść.-Spojżałam na Ashtona, który także spojżał się na mnie. Zabrałam swój kubek i szybkim krokiem wyminęłam Neymara. Patrzył na mnie, to było pewne. Czułam jego wzrok na ciele, przeszły mnie ciarki. Bałam się, że stracę równowagę i przewrócę się. Ostatecznie doszłam do stolika.
-Kto to? Neymar?
-Tak.
-Znacie się?-zdziwił się chłopak.
-Jak widać...-odparłam nerwowo.-Wracajmy już.-dodałam, a ten jedynie przytaknął. Wstaliśmy od stolika, pozostawiając po sobie porządek. Wzięłam Ashtona pod ramię i uśmiechając się do siebie udaliśmy się w stronę wyjścia.
-Patrzył się.-powiedział Ash.
-Kto?-na początku nie rozumiałam o co mu chodzi.
-Twój księciuniu.-zaśmiał się.
-Ashton! Przestań!
-Ale co ja zrobiłem? Wiesz jak ślicznie razem wyglądacie?
-Zapewne.-burknęłam.
*
Znalazłam Neymara :D
Schował się w domu, no patrzcie :P
Myślę, że rozdział mi się nawet udał, jednak to nie ja oceniam , tylko wy :')
Liczę na szczere komentarze :)
7 kom=next ♡
"-Mówisz że kochasz deszcz, a gdy zaczyna padać, rozkładasz parasolkę, że kochasz wiatr, jednak gdy zaczyna wiać, zamykasz okna, i mówisz że kochasz Słońce, ale gdy zaczyna świecić, chowasz się w cień. Właśnie dlatego tak bardzo boję się, gdy mówisz, że mnie kochasz...-odparła i popatrzyła jeszczcze chwilę na mnie, ty m swoim pustym wzrokiem, po czym wyszła z pokoju."
piątek, 20 marca 2015
11~Twój Księciuniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Neext! <3
OdpowiedzUsuń:) Hah dobre :) czekam z niecierpliwością :) =D
OdpowiedzUsuńHeh, dobre :D Nie ma to jak szczery braciszek. ;) Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńHuhu nie ładnie Luke nie ładnie tak o Ashtonie mówić :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, czekam na kolejny i mam nadzieje ze będzie tak zajebisty jak ten ;) Albo jeszcze lepsze :*
Masz ogromny talent, czego nie da się nie zauważyć :)Weny , weny i raz jeszcze weny kochanie :*
Ideaalny ..!! <3
OdpowiedzUsuńNajlepszy poprostu awww ♡ Czekam ♡
OdpowiedzUsuńHuhu a juz myślałam że cos gorszego mu zrobiłaś hahahh :D boski <3
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPS zapraszam do siebie :)
JAK JA KOCHAM TWOJEGO BLOGA <3!
OdpowiedzUsuń