Jak to się wszystko zaczęło...
-Nie rozumiesz, że ta gitara była dla mnie całym światem, ale nie, kogo to interesuje, musiałaś ją zniszczyć. Dało ci to satysfakcję?!-Luke stał nade blondynką i wydzierał się niemiłosiernie głośno.
-Wiesz, jeżeli tobie satysfakcję daje znęcanie się nad młodszą siostrą, mnie to także...-warknęła zwykle opanowana dziewczyna.
Była od niego o wiele niższa i wyglądało to tak, jakby mrówka wytykała coś żyrafie.
-Ale nie musiałaś jej wyrzucać przez okno...-Jego głos załamał się na wspomnienie o zepsutym instrumencie.
-Oko za oko, ząb za ząb.-Odparła po czym usiadła przy stole opierając głowę na rękach i dumając sobie.Zamknęła oczy dając ponieść się marzenią, ignorowała wszelkie słowa Luke'a.
Myślała co by było gdyby...
A co taka dziewczyna może chcieć więcej od życia które wiodła bez żadnych zmartwień, ciesząc się teraźniejszością. Niby człowiek bez problemów ale czy na pewno?
-Słuchasz mnie?- usłyszała głos brata.
-Tak, tak, mów dalej, słucham cię.-Skłamała.
-Tak, więc co mówiłem?
-No dobra nie słuchałam cię... Przepraszam za tę gitarę.-wstała stając przed chłopakiem.
-Nie gniewam się już, ja też przepraszam...- wywrócił oczami i przytulił ją krótko.
Bez słowa wyszła i udała do ogrodu. Usiadła na zimnej posadzce i znowu pogrążyła w sobie.Jej długie blond loki opadły na czoło i ramiona, odgarnęła je zgrabnym ruchem ręki nie odbiegając od myśli.
Często siadała w tym samym miejscu i bujała w obłokach. Można było powiedzieć że to jest wręcz jej nawyk. A o czym myślała?
W jej głowie kłębiły się różne dziwne rzeczy, od deszcz cukierków i śniegu o smaku jabłkowym, po widok końca Świata, czy trzęsienia Ziemi. Taka niby zwykła dziewczyna, a jednak czasami pozory mylą. Zwykle zwracała uwagę na najmniejsze detale, a sedno rzeczy mało ją obchodziło.
Jej uwagę przykuły ptaki wijące gniazdko na pobliskim drzewie.
Lubiła naturyzm, lubiła to nawet mało powiedziane, zwierzęta pchały się do niej, jak niedźwiedzie do miodu.
Miała w sobie coś co sprawiało wrażenie delikatnej i cichej osóbki, ale nie. Była straszna gadułą, często karcono ją za to, zwłaszcza podczas odwiedzin gości.Potrafiła się tak rozgadać, że trudno ją było uciszyć. Temat zwykle był, jak to mówił tata "infantylną bzdetką".
Mimo tego miała przyjaciół, zawsze trzymali się razem, żadne nigdy nie odwróciło się od drugiego, a znali się naprawdę długo.
Bo czy 15 lat to krótko?
Znowu inna myśl zaśmieciła głowę dziewczyny. Jej uwagę przykuło małe, rude zwierzątko kicające w jej stronę. Widywała ją kilka razy dziennie, bo za jej domem był duży, rozpościerający się za horyzont las.
Wiewiórka była na tyle oswojona, że dziewczyna dostąpiła zaszczytu brania jej na rękę.
-Witaj.- Przywitała ją schylając się.- Dzisiaj też się spotykamy?- mówiła do zwierzątka, wiedząc, że to i tak jej nie rozumie.-Szkoda, że nie umiesz mówić...-Westchnęła głaskając istotkę po małej, rudej główce.
To po pomachało ogonkiem i uciekło do lasu, na co Vanessa odpowiedziała uśmiechem.
Dziewczyna powróciła na swoje miejsce i wsłuchała w przestrzeń. Do jej uszu dotarł odgłos muzyki. Poczekała kołysać się lekko z boku na bok. Muzykę też kochała, nie miała określonego gatunku jako ulubionego, słucha wszystkiego co wpadło jej w ucho. Tę nutę jednak znała, była to piosenka którą ostatnio bardzo często puszczano w radiu. Zresztą była to ulubiona piosenka jej przyjaciółki, Bruny.
Wstała i powracając do rzeczywistości weszła do domu.
-Van, musimy pogadać...-Luke siedział z telefonem w ręku przy kuchennym stole. W jego oczach było widać smutek.
-Co się stało?-zapytałam.
-Wyprowadzamy się do Barcelony...
Tak, więc to jest początek, chciałam was jakoś wprowadzić w to opowiadanie :)
Mam już to opowiadanie napisane, więc myślę że rozdziały będą się ukazywać co 2 może 3 dni, no góra 4.
Awwwww, ślicznie piszesz :D
OdpowiedzUsuńUdało ci się tak "wprowadzić w klimat", naprawdę bardzo super <3
<3
OdpowiedzUsuń