czwartek, 26 lutego 2015

8~Nie żałuj umarłych. Żałuj żywych.

Usłyszałam jedynie jego śmiech.

-No czy ty po ludzku nie rozumiesz, co ja do ciebie mówię, naprawdę!-wydałam się na chłopaka, który jakby nie wiedział, że ma spać na ziemi, wtrynił się na moje łóżko. No czy ja mam po Chińsku mówić?!
-Ale ja tylko pilnowałem ci wyrka, a ty od razu na mnie krzyczysz.-westchnął i ani myślał o przeniesieniu się na podłogę
-Dobrze, a teraz sio.-Wlazłam na łóżko i popchnęłam chłopaka z plecy. Oh, niedobra ja.-Dlaczego nie pójdziesz do siebie do domu?
-Bo mi się nie chce z powrotem zapieprzać do domu, jeszcze z buta, a mieszkam daleko.
-Fascynujące...
-A może obejrzymy jakiś film!-wrzasnął chłopak i skoczył na łóżku.
-Wiesz która jest godzina?!
-Zaraz ci powiem.-spojżał w telefon.-Jest 0:28.-uśmiechnął się, chyba nie rozumiejąc sarkazmu w moim "pytaniu".
-Istny debil.-westchnęłam.
-To co oglądamy?-całkowicie zbył moje pytanie.
-Nie wiem jak ty, ale ja mam zamiar obejrzeć ciemność...śpiąc.
-Oh Vanessa, przesadzasz, jeszcze młoda godzina, no nie daj się prosić!-krzyknął.
Czy ten człowiek nie ma umiaru?!
-Oh, no dobrze, to niech Królewicz Neymar wybierze jakiś film, a ja idę po popcorn.
-Uważaj, bo będziesz gruba...-powiedział cicho, jednak na tyle głośno, że ja słyszałam.
-Nie dla mnie, tylko dla ciebie czopku. Ja w przeciwieństwie do niektórych, dbam o siebie i nie jem po 19.-powiedziałam i udałam się do kuchni. Miałam cichą nadzieję, że Neymar wybierze jakiś ciekawy film, nie żaden romans czy dramat. Popcorn zrobił się dość szybko i już 5 minut później otwierałam drzwi od swojego pokoju.
To co tam zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania, nagle zaczęłam się śmiać jak jakaś debilka, a chłopak spojżał na mnie z miną typu "Wtf?!"
-Co ty do jasnej cholery zrobiłeś z moim łóżkiem?!-zaczęłam krzyczeć przez śmiech.
Wyglądało to jak taki mały fort; poduszki były postawione jak ściany, na nich kołdra i koce. Kilka moich pluszaków z którymi zwykle spałam (i o których nikt nie miał wiedzieć) siedziały po bokach. Wyglądało to przekomicznie.
-Wybrałem nam film.-zbył mnie, na co tylko westchnęłam.
-To pochwal się jaki.
-Taki cudowny film, który na pewno ci się spodoba."Efekt Motyla".
-Podobno fajny...-westchnęłam i usiadłam na łóżku, a Brazylijczyk włączył film.
-A gdzie mój popcorn?-zapytał.
-A proszę bardzo.-podałam mu miskę.-Udław się.
-Oh dziękuję, jaka ty miła jesteś.
-Wiem o tym, dla ciebie wyjątkowo bardzo.-rzuciłam i skupiłam się na filmie.
Popłakałam się, gdzieś w 3/4 części filmu. Film był cudowny, wcześniej słyszałam coś o nim, jednak naprawdę był świetny, a wcześniejsze opinie, nawet w połowie nie opisywały jego ideału.
Skończył się , a ja nadal płakałam.
-No nie płacz, nie fajnie tak płakać.-powiedział Neymar.
-Ten film był zajebisty.-westchnęłam.
-E tam, znam go na pamięć.-powiedział w ogóle nie zainteresowany.
-Słucham?! To po co chciałeś go oglądać?
Ten lekko się zmieszał.
-No bo, y ten...Bo fajny.-wzruszył ramionami.
Spojżałam na zegarek, była prawie 4 rano. Nie no super poprostu...
Położyłam się na własnym łóżku (juz uporządkowanym) i przykryłam kołdrą.
Po jakiejś dłuższej chwili, materac po mojej prawej stronie ugiął się pod jakimś ciężarem.
Odwróciłam głowę i zobaczyłam jego. Leżał z telefonem w ręce i w ogóle nie zwracał na mnie uwagi.
-Księciuniu chyba się zapomniał.-powiedziałam dosyć głośno.
-Na podłodze jest cholernie zimno, więc uznałem, że nie ma po co marnować wolnego kawałka łóżka.-wyszczerzył się ukazując dwa rzędy białych zębów.
-Może jeszcze poematy zaczniesz pisać, bardziej skomplikowanymi sło...-przerwałam, słysząc, że coś tłucze się o okno. Deszcz, i to dość mocny. Jeszcze by burzy brakowało...-Nie ważne. Dobranoc.-przytuliłam się do poduszki i gdzieś tam w duchu modliłam się żeby tylko nie zaczęło grzmieć.
-Ale wiesz, ja zwykle jak idę spać, to muszę się do czegoś przytulić...
-A poduszki ma?-zapytałam podnosząc głowę, jednak chwilę potem gorzko tego pożałowałam,  bo zagrzmiało cholernie głośno. Szybko schowałam głowę w poduszkę.
-Aaaaa, ja już rozumiem. Dzidziuś Van boi się burzy.-Neymar zaczął się śmiać.
-Ja boje się burzy?! Ja?-znowu podniosłam głowę, zaraz chowając ją w poduszce.
-Chodź tu do mnie i się nie bój.-powiedział cicho chłopak przysuwając się do mnie i przytulając mnie.
-Rozpędziłeś się chyba za bardzo. Cenie sobie przestrzeń osobistą. -odsunąłam się od niego najdalej jak tylko mogłam. Czułam jego wzrok na swoich plecach.
Nie minęło nawet 5 minut, a na dworzu było istne piekło. Naprawdę się bałam, ale jakoś nie chciałam mu tego pokazać.
-Neymar, śpisz?-zapytałam szeptem.
-Nie.-odpowiedział tak samo cicho.
Odwróciłam się przodem do niego, zarazem przysuwając, po czym wtuliłam w jego ciepły tors.
-Jeszcze przed chwilą mówiłaś, że cenisz sobie swoją przestrzeń osobistą.-zaśmiał się cicho.
-Nie gadaj tyle, tylko mnie przytul idioto...
Obudziłam się około 11. Okropnie chciało mi się spać, ale gdzieś za oknem niemiłosiernie głośno szczekał pies. Neymar na szczęście jeszcze spał, wiec najciszej jak tylko potrafiłam wstałam z łóżka i udałam do łazienki. Ubrałam się w czyste ubrania, czyli granatowa bluza z białymi napisami, czarne rurki, przypadkowa bielizna, i czarne skarpetki. Zmyłam resztę wczorajszego makijażu i nałożyłam nowy. Włosy związałam wysoko na czubku. Umyłam jeszcze zęby i wróciłam do pokoju. Neymar jeszcze spał, więc uznałam, że nie ma potrzeby go budzić. Cicho wyszłam z pokoju i udałam się na dół. Już z połowy schodów było słychać rozmowę pomiędzy dwiema osobami. Była to Miley i jakiś mężczyzna, po chwili usłyszałam też głos Luke'a.
Weszłam do salonu. Na kanapie siedział Luke, obok niego Miley, a przy ścianie stał mężczyzna, był może kilka centymetrów niższy od Luke'a, i dosyć dobrze zbudowany.
-Dzień dobry. Miley, kto to jest?-od razu padło moje pytanie.
-Kochanie, to jest Johnny...
-No dobrze, ale kim... Kim pan jest?-zwróciłam się do mężczyzny. Na pierwszy rzut oka wyglądał dość przyjacielsko.
-Myślę, że lepiej zrozumiesz jak wytłumaczy ci to Miley.-odparł wolnym i monotonnym głosem. Spojżałam na kobietę.
-Więc może od razu powiem, że to co usłyszysz dosyć cie zdziwi. No więc okazało się, że nie byłam tylko ja i twoja mama.-westchnęła i zaczęła bawić się swoimi palcami.
-Jak mam to rozumieć?-powiedziałam zdenerwowana. Zaraz miało się okazać, że ten pan to mój wujek? Brat mojej mamy i cioci, o którym nie nie wiedział? I pojawia się tak nagle po tylu latach?
-Johnny to brat mój,  jak i twojej matki...
-Dlaczego my nic o Panu nie wiedzieliśmy?
-Ja o was też nic wiedziałem.-odparł tym samy monotonnym głosem co wcześniej
Zapadła cisza. Nie ta cisza, która wciska człowieka w krzesło, i zaznacza paznokciami mocne okręgi na dłoni, nie ta cisza. Tylko ta, która zwykle zapada po śmierci ukochanej osoby, gdzieś tam w środku połączona z żalem, smutkiem i płaczem.
-Dajcie mi czas...-powiedziałam i wyszłam z salonu. Podbieglam do pokoju, trzaskając przy tym drzwiami i całkowicie zapominając o tym, że prawdopodobnie Neymar jeszcze śpi, ale dla mnie nie było to teraz istotne. Usiadłam pod drzwiami i poprostu zaczęłam płakać.
-Vanessa, dlaczego płaczesz, co się stało?-usłyszałam głos chłopaka, musiał już wstać.
-Nic się nie stało, poprostu coś mi do oka wpadło.-westchnęłam.
-Kogo ty chcesz oszukać? I dlatego, że coś ci wpadło do oka, to trzaskasz drzwiami i tak bardzo płaczesz? Chodź wstawaj.-powiedział i podał mi dłoń.-To powiesz mi co się stało?
-No bo...-usiadłam na łóżku, a on obok mnie.-Po co ci to wiedzieć?
-Ciekawość.-odparł krótko.-No powiedz, proszę...
-Co byś zrobił, gdyby okazało się, że twoja matka ma brata, o którym nikt, nigdy nie wiedział?
-Sam nie wiem...Pogodził bym się z tym, jednak chyba dopiero po jakimś czasie.-westchnął.-To jest ten problem?
Pokiwałam twierdząco głową.
-A gdzie jest twoja mama? I dlaczego nie powiedziała ci, że ma brata?
-Moją matka nie żyje.-Spojżałam na niego. Jego oczy były jeszcze ciemniejsze niż normalnie. Martwił się. Albo mi się poprostu wydawało.
-Przepraszam, nie wiedziałem...
-Brała narkotyki, okazało się potem, że jej organizm był poprostu za słaby. Ale było już za późno.-sama nie wiedziałam po co mu to mówię. Poczułam, że poprostu musze to komuś powiedzieć. Nikt miał o tym nie wiedzieć, oprocz mnie, Luke'a, Taty i Miley.Chciałam to zachować dla siebie. Pamiętam ten dzień, jakby to było wczoraj. Miałam wtedy 8 lat.
-Wróciłam!-krzyknęłam wchodząc do domu. Zdjęłam buty, a plecak rzuciłam gdzieś w bok.
Weszłam do salonu. Ojciec siedział na krześle przy stole, obok niego Luke. Płakał. W pomieszczeniu panowała dosyć dziwna atmosfera. Jak na nasz dom, to było...cicho, spokojnie?
-A gdzie jest mama?-zapytałam z uśmiechem.
-Mama nie żyje.
-Poszła gdzieś?
-To co słyszysz. Rano jak wyszliście do szkoły, mama zasłabła. Zadzwoniłem po pogotowie. W szpitalu okazało się, że mama wzięła za dużo czegoś bardzo niedobrego.-tłumaczył.
-Nie kocha nas?
-Kocha najbardziej na świeci, ale teraz mama jest aniołkiem,  najpiękniejszym na świecie. Poprostu mama popełniła błąd,  ale błędy zdążają się każdemu.-powiedział."

-Vanessa,  jesteś tu?-usłyszałam głos Neymara.
-Tak, tak, przepraszam.
-Jak to jest?
-Co jest?-Nie zrozumiałam jego pytania.
-Stracić najbliższą osobę..
-Cholernie źle. Miałam wtedy 8 lat, mało mnie to wzruszyło,  mało wtedy rozumiałam. Ale bolało...-znowu płakałam.-Czemu ona umarła? Może ty mi powiesz...
-Widocznie Bóg uznał, że już jest jej czas. Nikt tego nie wie, Vanessa, ale...Nie żałuj umarłych. Żałuj żywych.

Cześć kochani ♡
No to mamy juz 8 rozdział, jejku ostatnio tak mnie naszło na pisanie hahaha . Staram się żeby były w miarę długie, ale są takie...średnie? Hahahaha. 
Kolejna część już czeka na opublikowanie, ale to zależy tylko od was, bo ja piszę dla was, a nie dla siebie. Znaczy dla siebie też, ale bardziej dla was 😂
A oto jest nasz nowy bohater, w prawdziwym świecie, jest to Johnny Depp, w opowiadaniu ma na imię tak samo, nie zostało zmienione, bo jakoś inne mi nie pasuje.😂 Jak już mówiłam pod poprzednim postem, to mam nadzieje, ze wujcio Johnny jakoś się wpasuje 😁
5 kom=next

9 komentarzy:

  1. :o no to mnie zaskoczyłaś o.O
    jestem dobrej myśli że jakoś wszystko się ułoży ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku ale ty super piszesz, czekam na next'a ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam wszystko od początku i stwierdzam, że masz niesamowity talent 😊aż pojawia się takie uczucie xd no wsz.... Zazdrość :) czekam na kolejny ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo podoba mi się twoje opowiadanie ;) zdecydowanie wciągająca ;) zapraszam do mnie ;)http://barcaismylife.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedna Van ;(( oby ta tragedia jakoś ich do siebie zbliżyła. ;*
    Czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejny? *.*

    OdpowiedzUsuń